Stałe comiesięczne debaty z mieszkańcami – zarówno w urzędzie, jak i w sieci – proponuje kandydat PO do Rady Dzielnicy Bemowo.
Bartosz Chojnacki. Co jeszcze znalazło się w jego programie?
Jakie są pana priorytety dla Bemowa?
Chcę dostosować Bemowo do naszego życia. Żeby dzielnica nie była tylko pocztówkową reklamówką, że tu żyje się lepiej, ale miejscem, gdzie każdy rzeczywiście odczuje te ułatwienia i ulepszenia. Dzielę te potrzeby na tematyczne zobowiązania dla radnego przyszłej kadencji. Po pierwsze chcę poprawić komunikację – chodzi o wprowadzenie systemu drogowego „zielonej fali”, bez którego nawet najlepiej wyremontowane drogi staną
w jednym wielkim korku. A nie ma nic gorszego, niż stać kilometr od domu i zastanawiać się, jak długo jeszcze się będzie jechać. Niewątpliwym postępem byłoby wybudowanie ścieżek rowerowych. Bo sam system Bemowo Bike z pourywanymi szczątkowymi drogami jest niefunkcjonalny. Dodatkowo chciałbym monitorować gęstość przystanków tramwajowych oraz autobusowych i z pomocą mieszkańców przyjrzeć się, czy nie należy ich zwiększyć lub w niektórych miejscach zmniejszyć. Przystanki powstawały w czasach, gdy na Bemowie mieszkało mniej osób
i było mniej bloków.
Uważam też, że należy zbudować filię Bemowskiego Centrum Kultury. Moim zdaniem nierówne traktowanie mieszkańców dzielnicy pod względem dostępu do rozwijających zajęć powinno znaleźć swój kres. Musimy stworzyć filię BCK, by była bliskim nam klubem spotkań i aktywności. Jedyne takie miejsce na Bemowie, to jest po prostu żart. Tylu mieszkańców potrzebuje korzystać i z ofert edukacyjnych, i wypoczynkowych. Dotyczy to nie tylko dzieci oraz młodzieży. Mam wrażenie, że ostatnio dzielnica zapomniała o seniorach. Powinniśmy temu najbardziej doświadczonemu pokoleniu zapewnić miejsce do rozrywki i aktywności.
Należy też zorganizować punkty konsultacyjne i porad prawnych. Terenowe punkty pomocy mieszkańcom to jedyna droga, abyśmy poradzili sobie z przepisami oraz urzędniczymi procedurami. No i oczywiście powalczyć o żłobki i przedszkola, nie mówiąc o dramatycznej bemowskiej tendencji do zmuszania dzieci do uczenia się w systemie dwuzmianowym.
Jak pan chce realizować swoje zamierzenia?
Wbrew pozorom mieści się to w kompetencjach i radnego, i dzielnicy. Niektórzy tłumaczą, że dzielnica nic nie może. To nie jest prawda. Na przykład budowa ścieżek to już ewidentnie kompetencja dzielnicy i nic nie stoi na przeszkodzie, aby poprawić plany inwestycji oraz rozszerzyć je
o ścieżki rowerowe. Filia BCK i punkt porad to wyłącznie rola władz dzielnicy. Przedszkola to znowu kompetencja dzielnicy
i tylko radni mogą mieć wpływ na burmistrza, czy znajdzie siły oraz wystarczającą wolę, by budować kolejne przedszkola.
Jaką pan widzi rolę mieszkańców w bemowskim samorządzie?
Chciałbym zaproponować stałe comiesięczne debaty, jednak ze zróżnicowaniem tematycznym. Czyli na przykład w styczniu rozmawiamy o sposobie radzenia sobie ze śniegiem w dzielnicy. Proponowałbym też debaty on-line, bo to już jest czas, kiedy można wypowiadać się za pomocą mediów elektronicznych, i nic nie stoi na przeszkodzie, aby stosować to
w pracy rady dzielnicy. Wnioski z debat powinny być omawiane na radach dzielnic i skutecznie wdrażane w nasze życie.
Dlaczego wyborcy mają panu zawierzyć i wybrać właśnie pana?
Bo jestem aktywnym i bardzo skutecznym człowiekiem. Zawsze musiałem być odpowiedzialny za siebie i nie miałem czasu na zabawę. Tylko pracowałem i uczyłem się. Jestem nauczony, że jeśli się samemu nie zadba o cele i ich nie wypracuje, to nikt tego nam nie da.
Rozmawiała Monika Raczek