– Na tych, którzy zostają radnymi tylko po to, by uczestniczyć w wernisażach wystaw czy przecinać wstęgi przy otwarciach inwestycji, najzwyczajniej szkoda pieniędzy – mówi „Przeglądowi Bemowskiemu” radna Warszawy Aleksandra Sheybal-Rostek.
Napisała pani najwięcej interpelacji ze wszystkich radnych Warszawy wybranych na Bemowie. Skąd pani brała do nich natchnienie?
Bardzo poważnie traktuję pracę radnej i nie jestem z tych, którzy ograniczają swoją aktywność tylko do głosowania na sesjach. Cały czas spotykam się z mieszkańcami, prowadzę dyżury, słucham uwag oraz propozycji i na tej podstawie piszę do pani prezydent Gronkiewicz-Waltz. Rozmawiam też osobiście z urzędnikami odpowiedzialnymi za działanie miasta i przekonuję ich do zajęcia się sprawami, które przekazują mi mieszkańcy.
Czego dotyczą takie sprawy?
Zazwyczaj drobnych rzeczy, które można łatwo zrobić. Przykładowo może to być naprawa chodnika, umieszczenie znaku drogowego czy postawienie kosza na śmieci. Zazwyczaj są to jednak sprawy większego kalibru, na przykład te dotyczące budowy ekranów dźwiękochłonnych, zakłócania ciszy i spokoju mieszkańców czy niszczenia zabytków. Wspólnie z urzędnikami szukamy wtedy kompromisu, jak najlepszego wyjścia z sytuacji. Często nie jest to proste, ale według mnie na tym polega praca radnego – aby reprezentować mieszkańców i dbać o ich sprawy.
Dużo osób zgłasza się do pani ze swoimi problemami?
Tu pana zaskoczę – niedużo. Wiele osób nie wie, że radny jest po to, żeby im pomóc. Zakładają, że „i tak się nic nie da zrobić”, i nie szukają pomocy u swoich przedstawicieli. A przecież my właśnie po to jesteśmy. Radny to nie urzędnik (jak potocznie się uważa), lecz łącznik pomiędzy mieszkańcami a urzędnikami.
No właśnie, co właściwie może zrobić dla mieszkańca radny?
Wiele rzeczy. Od pomocy przy przejściu przez urzędowe dokumenty – często napisane urzędniczym żargonem i skomplikowanym językiem, poprzez doradztwo, w jaki sposób załatwić daną sprawę i do kogo się zwrócić, do osobistej interwencji radnego (również w postaci interpelacji). Chcę podkreślić, że wszystkie sprawy, z którymi zwracają się do mnie mieszkańcy, są starannie analizowane i staram się znaleźć dla nich jak najlepsze rozwiązanie.
W następnej kadencji też będzie pani prowadziła regularne dyżury?
Jeśli zostanę wybrana, to oczywiście tak. Informacja o terminach dyżurów znajduje się na stronie Rady Warszawy, będę starała się też informować o nich w lokalnych mediach. Zależy mi na tym, żeby przychodziło na nie jak najwięcej osób, ponieważ radny dobrze wypełnia swój mandat tylko wtedy, gdy rozwiązuje realne problemy, a nie zajmuje się wydumanymi sprawami.
Na tych, którzy zostają radnymi tylko po to, by uczestniczyć w wernisażach wystaw czy przecinać wstęgi przy otwarciach inwestycji, najzwyczajniej szkoda pieniędzy.
Dziękuję za rozmowę.
Rozmawiał Marcin Janiec